Najlepsze placki są na ul. Jadwigi w Dębicy, Siostry smażą je wiosną, latem i jesienią. Nie martwcie się; zimą też. I podają z przeróżnymi dodatkami; sosami, warzywami, mięsiwem, rybą. Nawet z samą śmietaną smakują znakomicie. Próbowałam. Na słodko i słono. Wegetariańskie i wegańskie.
Teraz sezonowo królują placki z cukinii. To jedno z moich ulubionych warzyw, więc nie trzeba było specjalnych zaproszeń, bym zawitała do tej – cieszącej się zasłużoną renomą - dębickiej Gospody. I tak jak ziemniaczane, smakowały wybornie. Obroniły się też w wersji saute, nie potrzebowały żadnych dodatków. Zgodnie z menu, można sobie zażyczyć z sosem: szpinakowym lub pieczarkowym, albo łososia ze śmietaną. Najbardziej wypasioną wersją jest duet ze strogonowem z jelenia; wtedy to taka zacna, szlachecka potrawa się robi. Dziczyzna zrobiona i przyprawiona była z prawdziwym znawstwem tematu, a trzeba być naprawdę dobrze obeznanym, by przygotować apetycznie tego rodzaju mięso. Owszem, ten wariant zrobił na mnie wrażenie, ale wygrała zdecydowanie kombinacja z sosem pieczarkowym. To było połączenie dwóch doskonałości: placka cukiniowego z sosem; delikatnym, aromatycznym, bogatym w cieniutko pokrojone grzyby. Niby prościutki przepis, mało komponentów, ale to mistrzowskie wykonanie! Zawsze twierdziłam, że w prostocie tkwi ogromna siła, a nierzadko chęć kucharzy przeładowania nadmiarem składników, obraca się na niekorzyść dania. W kuchni często więcej, wcale nie jest równoznaczne z lepszym, smaczniejszym. Z cukinii był także esencjonalny, wyrazisty smakiem, krem. Gęsty, podawany z grzankami, pysznie sycący.
W ofercie pojawiły się racuszki bananowe; nie omieszkałam spróbować. Według mnie, wymagają jeszcze dopracowania. Są zbyt nijakie, pozbawione zdecydowanego smaku; trzeba koniecznie czymś ostrym przełamać mdłość banana. Ale od czego zmysł i intuicja kulinarna współwłaścicielki, energicznej Pani Agnieszki, którą poznałam. Czy skorzysta z mojej sugestii?
Nikogo nie powinno dziwić kolejne wyróżnienie Magdy Gessler, „W poziomkach 2016/2017”. To potwierdzenie znakomitego wyczucia smaku, gotowania z pietyzmem, ze składników najwyższej jakości oraz dbałości o najdrobniejsze detale. Wreszcie to „ten klimat lokalu”, która sprawia, że klienci z przyjemnością wracają i polecają Gospodę znajomym.
I jeszcze jedna, bardzo ważna kwestia: podawanej kawy. Byle jaka lura przekreśli cały kunszt i mistrzostwo szefa kuchni, oraz najlepszą opinię po zjedzonym posiłku. To wyznacznik serwowanej jakości, dla mnie - taka wisienka wieńcząca ucztę Lukullusa. U Sióstr – to świeżo zmielona, 100% arabica, z Papui Nowej Gwinei. Śmiem twierdzić, że to prawdopodobnie najlepiej wyważona kawa na świecie, z charakterystyczną nutą klonu, prażonych orzeszków i mango. Podane mi cafe latte miało akuratną ilość mleka (nie dominowało nad kawą) i kulkę wyśmienitych lodów waniliowych. Brawo Siostry! Już pisałam, ale powtórzę: placki grzechu warte, a już na pewno przyjazdu z Rzeszowa.
Anna Drajewicz