„Oj, żeby tylko nie padało, aby nie padało” - zaklinali pogodę organizatorzy dwudniowego wydarzenia „Wołoska Koliba - Folkowe Spotkania na pasterskim szlaku”, która przez dwa dni weekendu miała miejsce w beskidzkiej Osławicy i Daliowej. I częściowo wyszło – w sobotę było cudnie, a w niedzielę pokropiło.
Tradycyjny rozsod owiec, czyli ich ostatnie zejście z hal, przypadało na dzień św. Michała. W tym roku w Osławicy (gm. Komańcza) odbył się on wcześniej, bo w sobotę, 16 września br. Baca Władysław Franos i jego juhasi przepędzili ku uciesze zgromadzonych stado liczące kilkaset owiec. Obrzędowi towarzyszyli trombici (trombita to pasterski instrument dęty w kształcie prostej rury sięgającej do 4 metrów długości). Potem było częstowanie przez bacę Franosa, urodzonego na Podhalu górala) wszystkich zebranych świeżą, specjalnie przygotowaną bryndzą i na koniec porcjami jagnięciny, zdjętej prosto z rożna.
Wydarzeniu towarzyszyło mnóstwo muzyki, śpiewów w wykonaniu polskich i ukraińskich zespołów.
Z kolei niedziela upłynęła pod znakiem tradycji kulinarnej i obrzędowej w odległej o 30 km od Osławicy Daliowej (gm. Jaśliska). Jej początkiem była pasterska msza święta odprawiona w kościele w Jaśliskach. W południe – mimo uporczywego deszczu – w siedzibie Fundacji Pomosty Karpat rozpoczął się „EKO jarmark” regionalnych produktów kulinarnych (m.in. sery z Gospodarstwa Rodzinnego Maziejuków z Mszany oraz sery z Bacówki Caryńskie Jacka Skórki), rękodzieła, połączony znów z występami zespołów ludowych i – na koniec - kapeli folkowej Żmije.
Zorganizowana przez Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego impreza przyciągnęła łącznie kilkaset osób. „Wołoska Koliba - Folkowe Spotkania na pasterskim szlaku” to wydarzenie - element - projektu „Szlak Kultury Wołoskiej”, którego liderem jest Stowarzyszenie „Pro Carpathia”.